"- Is that me?
- Of course it's you....
- Why... Why two?
- Because during performances I handle them a lot. They damage easily."
normalnie ten dialog mnie zabił na końcu fimu...
skojarzyło mi się to w ten sposób, że to Bóg tłumaczy człowiekowi swój misterny plan, zsyłania na ziemie dwojga "takich samych", podobnych ludzi... ludzi, którzy mają sobie "pomagać" przejść przez życie...
film o kruchości życia ludzkiego, ale zarazem o pasji, jakiej oddaje się człowiek aby tą kruchość przezwyciężyć, oddalić... pasji, która daje radość życia...
muzyka jest zwięczeniem wszystkiego: przepiękna!